5 maja 2016

Piwo domowe: Warka #1 American Pale Ale - pierwsza degustacja

W lutym je uwarzyłem, w marcu zabutelkowałem, a w kwietniu napisałem o nim pierwszy tekst - o, TUTAJ - moje pierwsze własnymi rękoma zrobione piwo domowe. Pisałem już o szczegółach, więc przypomnę tylko pokrótce - było to American Pale Ale o ekstrakcie 14 BLG, zawartości alkoholu około 6% i goryczce na poziomie 40 IBU.


Wspominałem o tym, że ostatecznie objętość warki wyniosła zaledwie 6 litrów, po rozlaniu piwa do butelek otrzymałem na końcu 12 butelek - 9 półlitrowych i 3 o pojemności 330 ml. Te ostatnie w celu sprawdzania co jakiś czas (konkretnie co półtora tygodnia) poziomu nagazowania piwa. Jak wspominałem we wcześniejszym wpisie byłem bardzo przeczulony na punkcie przegazowania, mocno obawiałem się wybuchających granatów, dlatego glukozy do refermentacji dodałem w dość ostrożnej ilości - wyszło tego średnio 5 gramów na litr. Kiedy po kilku tygodniach i kilku otwartych butelkach byłem spokojny o to, że piwo jest już nagazowane, a zarazem nie jest przegazowane i niebezpieczne, odłożyłem 4 butelki dla siebie, a pozostałe trafiły do kilku osób, którym wcześniej to obiecałem. Szkoda, że z powodu tak niewielkiej ilości, nie wystarczyło piwa dla wszystkich, których chciałbym nim poczęstować, ale to jest właśnie chyba największy mankament takich małych warek.

Zanim sam otworzyłem pierwszą z swoich czterech butelek, zdążyły napłynąć do mnie opinie kilku osób, które spróbowały piwa przede mną. Generalnie wszystkie opinie były bardziej na plus niż na minus, choć ja akurat starałem się skupić głównie na uwagach negatywnych. Tutaj najwięcej osób zwracało uwagę na to, że piwo mogłoby być mocniej nagazowane, z czym nie mam zamiaru polemizować z uwagi na to, że z premedytacją celowałem w napój nisko wysycony z powodów wyżej wymienionych ;) Dla moich rodziców piwo było za mocne - ojciec twierdzi, że "piwo to powinno być takie, że wypijasz czteropak, idziesz się wysikać, wsiadasz w samochód i jedziesz" :) Nawiasem mówiąc ojcu, który totalnie nie jest zorientowany w tym, co się dzieje w branży, po wypiciu piwa zebrało się na wspominki i powiedział: "ja to bym się napił Grodziskiego, ale niestety już go nie produkują"... Spore było jego zaskoczenie na wieść o tym, że jednak ponownie produkują, a tym większe, kiedy na drugi dzień dostarczyłem mu wprost do lodówki kilka butelek grodzisza z reaktywowanego w ubiegłym roku Browaru w Grodzisku Wielkopolskim. "Ach, smakuje tak jak zapamiętałem jego smak" - oto jego osąd, a zadowolona mina na jego twarzy - bezcenna. Wracając jeszcze na moment do mojego APA i jego mankamentów, na które zwrócono mi uwagę - innym z nich była skromniutka piana, co niejako wynikało z niskiego nagazowania.

Przyszedł w końcu moment, kiedy sam oficjalnie otworzyłem pierwszą butelkę własnego piwa. Czekałem na tę chwilę prawie 5 tygodni od zabutelkowania, przez ten czas butelki cały czas stały w temperaturze pokojowej w ciemnym miejscu. Bardzo ładnie się przez ten czas sklarowało, a wygląd piwa był dla mnie pierwszym - pozytywnym - zaskoczeniem. Nowe szkło z Krosna ma idealną pojemność 400 ml, czyli w sam raz, aby zapełnić je piwem wlanym z butelki znad osadu, który znalazł się na dnie. Piana? Całkiem ładna, taka na dwa palce, biała, zbudowana z drobnych i małych oczek, nie opadająca od razu, a po opadnięciu pozostawiająca koronkę na ściankach oraz cienką warstewkę na powierzchni. Samo piwo ma barwę jasnozłotą i - jak wspominałem - jest klarowne. Przynajmniej do momentu, w którym nie dolałem reszty piwa, która nie zmieściła się do szklanki na początku. Wówczas piwo się już porządnie zmętniło. Tak czy inaczej jeśli chodzi o wygląd, to przeszedł on moje oczekiwania i nieskromnie przyznam, że piwo prezentuje się naprawdę apetycznie!

Aromat to całkiem wyraźnie wyczuwalna cytrusowa słodycz, choć nie jest to buchnięcie owocami cytrusowymi, a raczej dość subtelne muskanie nosa. Podbudowa słodowa obecna w tle. Czy jest jakaś wada? Kiedy próbowałem piwa wcześniej sprawdzając nagazowanie w małych butelkach zwróciłem uwagę na wyraźny aldehyd octowy, ale w piwie, które uważam już za gotowe, nie wyczuwam go, ewentualnie na jakimś minimalnym poziomie. Piwo pachnie dobrze, choć za mało intensywnie - w tym aspekcie liczyłem na więcej.

Smak za to rekompensuje mi lekkie rozczarowanie aromatem. Piwo jest orzeźwiające, co zawdzięcza wytrawnego charakterowi oraz wyraźnej, choć stonowanej (myślę, że kręcącej się wokół tych 40 IBU, w które celowałem) grejpfrutowej goryczce, która szybko znika, nie zalega ani o moment zbyt długo. Piwo jest intensywnie owocowe, z wyraźną rześką nutą cytrusowej kwaskowatości. Wysycenie jest niskie i drobne, chociaż wyraźnie wyczuwalne. Wyższe niż się spodziewałem po zebraniu opinii od osób, które próbowały mojego piwa przede mną. Teraz wiem, że następnym razem ze spokojem mogę przy butelkowaniu dodać więcej glukozy do refermentacji.

Podsumowując - jestem naprawdę zadowolony ze swej pierwszej próby uwarzenia piwa. Nie porywałem się od początku na nic, co mogłoby wyrywać z butów, za to starałem się zrobić piwo dobrze pijalne, a przy tym wyraziste, samemu ucząc się przy okazji całego procesu powstawania piwa w praktyce. Właściwie oprócz delikatnego aldehydu octowego, który był obecny krótko po zabutelkowaniu piwa, żadnych wad nie dostrzegam. Może nie jestem nim zawiedziony czy rozczarowany, ale jednak spodziewałem się nieco więcej po aromacie piwa, większego uderzenia chmielu. Choć nie jest źle, to na pewno to jest do poprawy. Za to bardzo pozytywnie zaskoczony jestem przede wszystkim smakiem, jak i goryczką, która jest dokładnie taka, jakiej chciałem. Nie mogę też złego słowa powiedzieć o wyglądzie piwa. Barwa, piana, klarowność - na piątkę!

Przy okazji degustacji zabawiłem się również w wystawienie oceny temu piwu, tak jak oceniałbym każde inne piwo rzemieślnicze, stosując system ocen taki jak na ratebeerze. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w tej sytuacji trudno o obiektywizm, choć mimo wszystko starałem się o zachowanie zdrowego rozsądku przy ocenie, krytycznie oceniając braki, ale i nie obniżać oceny na siłę, byleby pokazać samemu sobie, jak bardzo bezstronny jestem.

Wyszły mi następujące noty:

aromat 5/10
wygląd 5/5
smak 7/10
odczucie w ustach 3/5
ogólnie 13/20

łączna ocena: 3,3 / 5

Brak komentarzy: